wtorek, 22 kwietnia 2014
#ChapterSeven
Po tym jak Lin schowała kopertę do torby, ja wlepiałam wzrok w Jeva, oczekując że z jego oczu wyczytam co jest w tym pierdolonym pokrowcu na listy.
Ona pociągnęła mnie za rękę , w stronę samochodu bezgłośnie mówiąc, żebym wsadziła swoją dupe w samochód i o nic nie pytała. Trudno, teraz z niej nic nie wyciągnę.
Droga była milcząca, myślę że Caroline wie ,że ja coś wiem, tylko nie za bardzo wiem co.
Zatrzymałyśmy się na podjeździe mojego domu. Szybko wysiadłam, toksyczna atmosfera źle na mnie działa.
~~~~~~
Siedzieliśmy na tarasie, była piękna pogoda, Justin wyszedł na chwilkę, po nasze napoje.
Wszedł z powrotem przez drzwi tarasowe z dwoma szklankami i małym zeszytem pod brodą. Nie powiem, śmiesznie wygląda.
-Wiesz...- zaczął - napisałem coś, ale nie mogę tego dokończyć. Myślę, że ty dasz sobie z tym radę. Zrób z tego hit- podał mi otwarty na odpowiedniej stronie notes. Tekst refrenu był wart dokończenia tego.
~~~~~\
Wbiegłam do garażu, wyciągając kluczyki z torebki. Szybko wsiadłam do samochodu. Jechałam do studia, musiałam dokończyć tę piosenkę, to nie dawało mi spokoju.
Mimo, iż była godzina szczytu, nie było jakiś specjalnych korków. Zaparkowałam przed wytwórnią, co z tego, że zajęłam dwa miejsca parkingowe, śpieszę się.
Żeby wejść do środka, każdy z "tworzących" ma swój kod, ja też. Zazwyczaj to numer fabryczny pierwszej piosenki czy coś takiego, nic specjalnego.
Podeszłam do drzwi, wystukałam na piszczącym "czymś " cyfry 54679874 i czekałam aż drzwi ustąpią. Zamek zaczął się otwierać, a ja weszłam do środka.
Zazwyczaj, kiedy tu jestem, szukam, wróć, szukałam Justina, nagrywaliśmy razem. Dobra, Blue, nie rozczulaj się, zdradzał cię, na prawo i lewo, to zwykły dupek.
-Mon?- odwróciłam się, błagam tylko nie on - Blue, jak cię tu dawno nie było! - uff, to Kyle, pomaga nagrywać, pisać, komponować, jest świetna.
Podeszłam do niej, tak zwyczajnie, jak zawsze, przytuliłyśmy się na powitanie.
-Kyle, świetnie wyglądasz, dobrze ci w tych ciemnych włosach.- Dziewczyna niedawno się przefarbowała, lubi komplementy odnośnie jej włosów, a ja uważam, że w tedy lepiej pracuje.
-Przyjechałaś nagrywać? Wiesz, myślałam, że po tym co się stało, zmienisz wytwórnię, zazwyczaj tak się dzieje.
-Po co, zmieniać coś, co jest dobre? Lubię to miejsce i ludzi, którzy tutaj pracują, czego chcieć więcej?- Kyle zaśmiała się.
Weszłyśmy do pokoju nagrań, nie wiem dlaczego ale tu zawsze jest tak ciemno. Ouhh. Usiadłąm przy stoliku, wyjęłam z torebki te sam notes, który dostałam wtedy. Wspomnienia lubią mnie prześladować.
-Mogę o coś zapytać?- Kyle zadała pytanie, na co ja skinęłam głową w odpowiedzi- zamierzasz mu kiedyś to wybaczyć?
- Kyle... są rzeczy, o których się nie zapomina "od tak". Jedną z nich jest zdrada. Jak byś się poczuła, gdyby Brad pojechał do innej, a ty dowiedziałabyś się tego od MTV? To nie jest zbyt przyjemne, zwłaszcza, kiedy zależy ci na tej osobie. Odrzucenie boli, boli jak cholera Kyle. Dlatego nie śpieszy mi się z wybaczaniem.
Dziewczyna zamilkła i zabrałyśmy się do roboty. Pokazałam jej refren i to co wymyśliłam sama. Nagrałyśmy piosenkę praktycznie w tajemnicy, ale to tylko małe słodkie kłamstewko.
Wracając, postanowiłam wstąpić do Jeva, nie żeby coś. Mieszka w mało zaludnionej dzielnicy, aż przeszedł mnie dreszcz. Boję się takich miejsc.
Weszłam do kamienicy i zapukałam do mieszkania 3B,mam nadzieje, że nie ma dziewczyny i że nie przeszkodzę mu właśnie w seksie z nią, ale co mi tam.
Po jakiś dwóch minutach drzwi się otworzyły a w nich mogłam zobaczyć całkowicie ubranego Jeva (! nie ma przeszkodziłam w seksie!)
-Yhmm, mogę wejść? - zapytałam ciszej niż planowałam. Cholera.
-Tak, jasne, coś konkretnego cię sprowadza? -Tak, chce cię zgwałcić i dowiedzieć się co jest w kopercie.
-Nie, nic konkretnego, po prostu mam kilka propozycji dla ciebie.
Patrzyła na mnie przez chwilę, a ja położyłam ręce na jego szyi. On złapał mnie w talii i pocałował w odkryte ramię. Nie zamierzałam się rozbierać, o nie. Jedyne co chciałam to przekonać go, sprawiając mu przyjemność.
-Połóż się na kanapie, szybko- mruknęłam mu do ucha- no już.
Wyprostował się i rozłożył się na kanapie, siadłam na nim okrakiem i masowałam jego tors przez koszulkę. Miał takie piękne niebieskie oczy. Pocałowałam jego szczękę później ucho, nadal masując mięśnie torsu. Rękami zaczęłam zjeżdżać niżej, tylko rękami. Usadziłam się w miejscu jego krocza, jejku, dziwne to i poruszałam biodrami.
-Napisałam piosenkę i chcę żebyś wystąpił w teledysku, zgodzisz się?- uśmiechnął się do mnie w ten śliczny sposób- mam jeszcze jedno pytanie.
-No mów Mon, to nie tajemnica prawda?- kiwnęłam głową na nie- śmiało.
-Powiedz mi co jest w kopercie Grey.- popatrzył na mnie i zbladł.
Dowiem się tego, obiecuję.
____________________________________
Heloo!!!
Witajcie po długaśnej przerwie. Miałam masę spraw na głowie, wiecie jak to jest.
Ale rozdział jest. Może nie wyszło mi tak jak planowałam i uważam to za toatalne gówno.
Poważnie zastanawiam się na zakończeniem pisania, na prawdę.
Kocham was
PS RODZIAŁ DLA
1.Ivi
2. Abbey
3 Julcika
KOCHAM WAS BBYS <3
czwartek, 10 kwietnia 2014
#ChapterSix
Pracowałem nad nową płytą, w studio. Trochę się porobiło i skończyłem w Wellingtonie. Nie sam. Mam tylko szczerą nadzieję, że żaden ociemniały paparazzi nie zrobił nam zdjęć. Mon była by zła. Z jednej strony, wygląda bardzo seksownie kiedy się złości, ale myślę, że gdyby się dowiedziała to nie byłaby taka złość, o której myślę.
Dobra, trzeba przyznać, że było fajnie. Nawet bardzo.
Obudziłem się w rozkopanej pościeli a paznokieć Sel zataczał małe kółeczka na mojej klatce piersiowej. Leżałem tam chwile w stanie "pierdol, pierdol i tak nie wiem o co chodzi". Wygramoliłem się z pościeli. Była dziesiąta. W pośpiechu zacząłem się ubierać a ona patrzyła na mnie zdziwiona. Pozbierałem resztę moich rzeczy i wyszedłem z pokoju.
Zbiegając po schodach, prawie wpadłem na jakąś kobiete, która popatrzyła się na mnie wzrokiem mówiącym "wiem o wszystkim, powinieneś się wstydzić"
W tym momencie jedynie błagałem Boga, żeby to nie była prawda.
Korki były niemiłosiernie długie, więc stojąc w nich sprawdzałem Twittera.
Na timeline była masa osób podających dalej jeden tweet.
" @BlueOfficial : Myślę, że to dobry czas na przerwę w miłości. "
Masa ludzi odpisywała jej, a ona odpisywała im. Taka była, nawet jeśli miała kurewsko wielki spam w interakcjach, starała sie odpisać wszystkim. Szalone.
-Halo? - nie wiem czy zdawała sobie sprawę z tego, kto dzwoni. - ykhm, halo?
-Tak bardzo Cię Przepraszam. ..
- Nie wiem czy jest za co, mam nadzieję, że ona da ci to, czego nie dałam ci ja. Że będziesz szczęśliwy. Nie będę wchodzić wam w drogę. Sam przecież mówiłeś, że przeszkadzanie dwojgu kochających się ludzi, to grzech. Chce tylko, żebyś wiedział, że mimo to cie kocham, tylko tyle. Nic więcej.
Oniemiały słuchałem jej głosu.
Spieprzyłem wszystko.
______________________________
Hi! Więc, tu powinien być jeszcze rozdział siedem ale on w kurewski sposób się usunął, a jestem zbyt zjechana, żeby go pisać od nowa. BUT!
SERDECZNIE ZAPRASZAM NA BLOGA JULII LIFE ISN'T ALWAYS PERFECT
ORAZ NA BLOGA ABBEY FALLEN ANGELS <3
Teraz możecie mnie nazwać ouhhh jak chcecie, bo nie ma wątku koperty hihihih <3
RODZIAŁ DLA ABBEY, KTÓRA WŁAŚNIE TERAZ JEST NA PRZEŚWIETLENIU KOSTKI. TRZYMAJ SIĘ SŁONECZKO, MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE DOBRZE. KOCHAM CIĘ KRÓLEWNO/Lou
wtorek, 8 kwietnia 2014
#ChapterFive
#DayDreamin'
Za piętnaście jedenasta siedziałam w nowym samochodzie Lin marki KIA. Na prawdę jestem zaciekawiona kogo mam poznać.
Caroline włączyła radio, gdzie leciały wiadomości.
Trzy tygodnie temu, nowa gwiazdka Mon Blue opuściła rezydencję Justina Biebera w swoim Lamborghini . Od tej pory para nie była ze sobą widywana a piosenkarz rzekomo widuje się ze swoją byłą dziewczyną, Seleną Gomez.
Za trzynaście dni rozpoczyna się nowa trasa Mon o nazwie "The Light Tour" będzie trwac..
Wybuchnęłam głośnym śmiechem w psychopatycznym stylu a Lin spojrzała na mnie jal na wariatkę.
Chyba wydawało mi się, że śmiejąc się jak popierdoleniec ukryję ból.
Dojechaliśmy po kilku minutach. Tu u nas, na prawdę niedaleko jest taki stary magazyn. Caroline zaparkowała kilka metrów przed magazynem, tuż obok starego Jeepa. Wysiadłam z samochodu, uważnie stąpając po bagnistym terenie. Z pojazdu obok wysiadł chłopak. Zapewne jego miałam poznać. Blond włosy ułożone w hair flip, niebieskie oczy i malinowe usta. To Jev. Był na kastingach. Świetnie tańczy. Serio. Nie żeby coś.
Spojrzał na mnie zaskoczony, potem posłał Lin spojrzenie mowiące " ona jest cholernie gorąca, ale co do chuja tu robi?!". Miłe.
-Jev? Serio? Carolin, skąd znasz Jeva? - no i teraz się tłumacz skąd znasz takiego chłopaka i nie raczylaś mi o tym powiedzieć.
-Oh... byłam w Ontario... no wiesz. No i tentego... poszłamdokasyna. -japierdolekurwamać
-Słonko - wycedziłam - możesz powtórzyć?
Jev podszedł do mnie, chwycił mnie za rękę, tak jak to było w kastingowym układzie. Włączył Dare (La La La ) Shakiry i zaczęliśmy tańczyć. Tak jak na kastingach. Boże jak on się rusza..
Blue, właśnie zdradził cie chłopak, niczego się nie nauczyłaś?!
Tanczylismy aż do momentu, w którym piosenka się kończy. Podziękowałam mu skinieniem głowy za taniec.
Może powinnam przestać i po prostu dać się ponieść.
Może przywiązuje zbyt dużo uwagi temu co wcale nie dotyczy mnie.
Weszliśmy do magazynu, wdychając opary z ciężkiego kurzu.
Odkaszlnęłam przez co oboje na mnie spojrzeli. Kompletnie nie wiem co tu robie, z moim tencerzem i przyjaciółką, co do której równowagi psychiczniej nie jestem pewna.
Jev podszedł do szuflady, otwierając ją z ogromnym piskiem.
Wyjął z niej kopertę i przekazał ją Lin. Nie ukrywam, byłam bardzo ciekawa co tam jest, ale ona po prostu schowała ją do torby.
Caroline Anne Finnick, dowiem sie co tam jest, a wtedy poniesiesz konsekwencje.
------------------------
Witajcie kotki. Tak wiem rozdział troszkę krótki, ale ja uparłam sie ze chce wam to dodać. Koszmarnie się czuję. Jako iż jestem cukrzykiem a zbliża mi się okres cukry mam wyskokie i problemy zdrowotne yhh . Jednak dostahecie rozdzial
PS. ROZDZIAŁ DLA ABBEY I TYLKO ABBEY
PS 2 NASTEPNY DODAJE TYLKO JESLI BEDZIE MIN. 5 KOMENTARZY
niedziela, 6 kwietnia 2014
#ChapterFour
To wszystko wydawało się być tak cholernie realne. Wydawało mi się, że mogę tego dotknąć, poczuć to.
Katedra Notre Dame pękała w szwach od ilości ludzi w niej zgromadzonych. Kobiety w kolorowych sukniach, każda z akcentem koronki. Powszechny szmer wił się po kościele, mimo iż nie było to odpowiednie miejsce do rozmów. Ludzie witali się, plotkowali o swoim życiu towarzyskim. Ja usiadłam na krześle na końcu* kościoła, czekając aż wszystko się zacznie. Teoretycznie, on powinien już tam stać, czekać na nią razem ze swoimi światami, drużbami, rodziną. Ale nie. Nikogo tam nie było.
Po chwili czekania, mężczyźni weszli szybkim krokiem do katedry, ustawiając się na swoich miejscach. Teraz czekaliśmy tylko na nią.
Zaczynałam się bawić rąbkiem mojej sukienki, zaciągając rajstopy pierścionkiem, kiedy wszyscy się odwrócili. Drzwi zostały otwarte a słońce jak na zawołanie zaczęło świecić przez witraże, przez co we wnętrzu było przytulniej. Czarnowłosa weszła razem z orszakiem swoich druhen niosących teren jej długiej sukni. Nagle zrozumiałam dlaczego wszyscy mieli coś koronkowego, panna młoda ubrana była w długą, czarną suknię wykonaną z koronki.
Nie mogłam patrzeć na to jak podchodzi do niego, skrada jego spojrzenie, staje naprzeciw niego z uśmiechem na ustach wiedząc że zaraz marzenie nas obydwu się spełni. Spełni się tylko dla niej.
Przed nimi stanął ksiądz. Wszyscy zebrani wstali aby duchowny mógł zacząć obrządek.
-Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje. Jak czytamy w pierwszym liście do Koryntian św. Pawła z Tarsu. Zebraliśmy się tu dzisiaj aby związać węzłem małżeńskim tych dwoje młodych ludzi...
Zbyt dużo kosztowało mnie to, że to Selena Marie Gomez go poślubi, będzie z nim związana na wieki, tak jak planowaliśmy to my. To powinnam być ja. To moja ręka powinna trzymać jego rękę, to moje usta powinny dotykać jego ust, to ja powinnam go pocieszać, nie ona.
~~~~
Obudziłam się z krzykiem. Cała spocona, bojąc się że to dzieje się na prawdę.
Po tym jak wyjechałam, wróciłam do Kanady, do mamy, do Caroline. Chyba nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo mogę za nim tęsknić, do tego stopnia, że śni mi się jego ślub.
Obiecałam sobie, że nawet jeśli do niego dojdzie, nie pojawię się na nim, zbyt wiele by mnie to kosztowało. Za dużo bólu.
Za dwa tygodnie wyjeżdżam w trasę. Moją pierwszą trasę koncertową, na którą długo czekałam i ciężko pracowałam. Odbyły się już castingi na tancerzy. Wyniki poznają jutro. Ten czas, który mi został chcę spędzić z mamą i Lin ( Caroline >>> Lin).
Mentalnie przygotowuję się, na kolejny wyjazd.
9:27 Beep Beep
Od: Caroline
Mon, szykuj się, musisz kogoś poznać. Przyjadę po ciebie za dwadzieścia jedenasta.
Love, Lin <3
Nie ukrywam, jestem zaciekawiona tym kimś. Kiedy mnie nie było Caroline poznała nowych ludzi. Nie za bardzo spodobali się mojej mamie, o czym nie omieszkała mi powiedzieć. Stwierdziła, że Lin ma problem z jakimiś substancjami, ale za cholerę nie potrafię sobie tego przypomnieć.
Mama często ma jakieś fałszywe urojenia że tak powiem na temat Lin. Trudno, dowiemy się.
Ubrałam się, uczesałam. Nawet jeśli jestem dziewczyną świeżo po zerwaniu, to i tak powinnam wyglądać jak człowiek. Na pewno nie będę marnować czasu, mam go za mało, a
Justin Drew Bieber na niego nie zasługuje
*w Notre Dame na tyłach są krzesła, ławki są z przodu ale krzesła są wygodniejsze ;)
___________________________________________
Mamy kolejny rozdział, jakaś natchniona jestem no nie? Proszę, komentujcie, to dużo dla mnie znaczy, bardzo motywuje, bardzo.
PODZIĘKOWANIA
1. Dla mojej Abbey ( jak zwykle)<3
2. Dla Eli ;*
3. dla wspaniałej autorki THE BEGINNING OF MADMAN
4. DLA WAS WSZYSTKICH KOMENTUJĄCYCH
JEŚLI MACIE JAKIEŚ PYTANIA, ŚMIAŁO NAPISZNIE NA TWITTERZE<3 /Lou
piątek, 4 kwietnia 2014
#Chapter Three
Miłość jest jak zapałka, pod każdym względem. Kiedy ją zapalimy, pali się do póki starczy patyczka, później gaśnie bo nie ma się na czym trzymać.
"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje"
Teoretycznie coś może w tym być.
~~~~
-Słonko?- zapytał kiedy jeszcze spałam, wiercąc się w łóżku- śpisz?
-Yhmmm... śpię...jeszcze 5 minut, proszę...- powiedziałam błagalnym głosem.
On tylko wygramolił się z łóżka i zszedł na dół. Byłam święcie przekonana, że jest śmiertelnie obrażony... ehhh.
Praktycznie wypadłam z łóżka i narzuciłam na siebie szlafrok, żeby zejść na dół.
Idąc po schodach słyszałam jak ktoś tłucze się garnkami.
-Justin? Jesteś tu? Oh nooo, nie chciałam, żebyś się obrażał ja po prostu chciałam trochę poleżeć, jest sobota rano i to jedyny dzień kiedy mamy dla siebie czas, poza tym i tak za trzy godziny mamy iść do studia, Justin?- zero odzewu, yhh. Weszłam do pomieszczenia, kiedy chłopak nakładał na tacę imbryk z herbatą, tosty, Brie i trochę kruchych ciasteczek.
-Shhh... Mon, niszczysz moją niespodziankę- zrobił minę smutnego szczeniaczka mówiącą o tym jak bardzo niezadowolony z tego jest.
Podeszłam do niego, zawiesiłam swoje ręce na jego karku i pocałowałam go.
-Mmmm... przepraszam kotku- mruknęłam wkładając głowę w zagłębienie jego szyi.
~~~~
Przez cały ten czas, mój chłopak pomógł rozwinąć mi się artystycznie i nie tylko, spełniam swoje marzenia. Zobaczył we mnie talent, teraz śpiewam. Tak jak on. Moja kariera się rozwija, z czego jestem ogromnie zadowolona. Poznałam osoby, które mnie inspirują. Jestem z tego dumna i bardzo wdzięczna.
Że tak powiem, z czasem zaczęły się problemy. Idealna miłość nie istnieje, nie ma róży bez kolców. Można nawet znieść te kolce, do póki nie zaczną wbijać ci się w palce raniąc je przy tym.
Nie jestem typem dziewczyny, którą można zranić a potem do niej wracać.
Dla niego, zostawiłam rodzinę na siedem miesięcy, moją najlepszą przyjaciółkę i pojechałam za nim w świat, rozwijając tylko siebie. Zdradzał mnie, pff gdyby tylko. To wyprowadziło mnie z równowagi, kompletnie, na milion sposobów.
~~~~
Wstałam rano, sama. Takie rzeczy zdarzały się, całkiem często. Zazwyczaj mogłam znaleźć karteczkę typu " Musiałem wyjść, Kocham cie" albo "Nagłe wezwanie xo"
Tylko, ja wiedziałam, że o nie jest tam, nie jest w studio, u choreografa, tylko u niej, on też to wiedział.
Mimo to ranił mnie dalej.
Włączyłam telewizor na MTV, tak jak zawsze.
"Justin Bieber widziany w towarzystwie Seleny Gomez, wczoraj w Ontario, podobno spędzili razem noc w hotelu Wellington, świadkowie mówią, że wynajęli apartament numer 186."
Możliwe, że pracowali nad czymś do późna i zapomniał mi o tym powiedzieć?
A może po prostu okazało się, że zaczął padać ogromny grad i to było jedyne wyjście?
Może jego telefon się rozładował?
Może się zepsuł?
"Im więcej kłamstw powiesz samej sobie, tym bardziej będzie boleć kiedy okaże się że ten mały, wredny głosik w twojej głowie miał rację"
Nie mogąc dłużej gapić się na ekran telewizora, poszłam na górę, do garderoby. Wzięłam wszystkie moje ciuchy, kosmetyki, zostawiając puste wieszaki lub półki. Nie trzymałam w sobie tego dłużej. Pozwoliłam wraz z łzami wypłynąć temu wszystkiemu. Jeszcze przed jedenastą zniosłam wszystkie te rzeczy na dół, wzięłam kluczyki z półki z kwiatami. Po prostu wyszłam, nie planując wracać tu nigdy więcej.
Najgorsza była myśl, że to nie ja tracę jego, tylko on traci mnie.
Wyjechałam na autostradę mając w głowie nagłówki jutrzejszych gazet. " Mon Blue i Justin Bieber- czy to już koniec?"
_____________________________________
Soooo... Hey! przychodzę do was z nowiuteńkim rozdziałem. Spodziewaliście się tego?
PROSZĘ O KOMENTARZE + WIĘCEJ DOWIECIE SIĘ W ZAKŁADCE KONTAKT, TAM JEST MÓT TWITTER, MASZ PYTANIE? NAPISZ DO MNIE @Biebers_Imperio /Lou
PS. PODZIĘKOWANIA DLA :
1. Abbey ( kocham cię słońce ty moje)
2. @Larry_Is_My_Unicorn aka Julii
3. DLA Zuzu ;) kocham cię
środa, 2 kwietnia 2014
#Chapter two 2/2
POZDROWIONKA OD BLUE
-----------
Zabrał mnie do Ottawy. Jest tam takie śliczne, małe wzgórze. Widać stamtąd całe miasto. Specjalnie wyciszyłam telefon (teoretycznie, to wybrałam tryb offine), żeby tylko nikt nam nie przeszkadzał. Tak na prawdę, spodziewałam się zwykłego wypadu ,,fan-idol", mówię prawdę, słowo księżniczki. To, że liczyłam po cichu na coś więcej się nie liczy, cicho. Oh, powinnam wreszcie powiedzieć temu głosikowi w mojej głowie, żeby się zamknął. Whatever.
Pokrótce, przyjechał punktualnie, nawet 32 sekundy przed czasem (omg) Porozmawialiśmy chwilę, a potem powiedział mojej mamie, że "porywa mnie na wieczór" (ooommmggg tu jest tyle podtekstów!!) i wsiedliśmy do Range Rovera z przyciemnionymi szybami. Jechaliśmy chyba z dwie godziny (co jest dziwne, bo przecież to wcale nie jest tak daleko), ale mimo wszystko czas się nam nie dłużył, wręcz przeciwnie :)
No a kiedy już dotarliśmy, czekał na nas zachód Kanadyjskiego słońca oraz piknik i kilka świec. Niby przesadnie romantycznie, ale jak dla mnie cudownie. Poprosił mnie o kilka mało ważnych w tym momencie rzeczy (jak Twitter ehh..) a to, co było później, ahh... śliczne.
Ja, jak to ja uwielbiam piosenki The Vamps. I ... on zaśpiewał ,,Wild Heart"!
,, I won walking away but she so beautifuly made me stay..."
- The Vamps?
"So here I go again, she's go my heart again"
- Aw, dlaczego akurat to? - oczy zabłysnęły mu pięknym miodowym kolorem.
- Bo ty znowu masz moje serce.
~~~
Rozdział napisany przez Lou, a dodany przez Abbey Biersack :3 (Chwała mi)
Korzystając z okazji pozwolę sobie na chamską reklamę moich blogów, za co mi się dostanie :3
Life is a dream from which we wake up when we fall asleep
I believe that we all fall down sometimes..
Buziaki, Abbey ;*