poniedziałek, 3 listopada 2014

#ChapterEleven

Polecam przesłuchać to tego "love me harder"

What comes around comes back around
Mam dla was radę, jesteście młodzi, piękni i macie szanse coś osiągnąć, macie szanse na szczęście co oznacza, że nikt nie jest na straconej pozycji od urodzenia. Głęboko wierzę w karmę, wiecie, takie coś, że kiedy robisz coś dobrze, to wraca do ciebie tym samym, a kiedy ranisz ludzi i przez ciebie cierpią, to wraca do ciebie ze zdwojoną siłą. Znacie to, zraniona dziewczyna nagle wypisuje i wypowiada słowa, które nigdy nie wypłynęły by z jej ust. Zmiana, tak to się nazywa. Definicja tego słowa to "fakt, że ktoś staje się inny lub coś staje się inne niż dotychczas", zdecydowanie jestem inna. Co do tego nie ma się co sprzeczać.
 Kiedy z stamtąd wybiegłam, szczerze czułam się jakby przejechał po mnie czołg i kazano by mi mówić, że wszystko jest okay, z nie było i nie jest. Minęły ze 4 godziny a ja zaczynam się zastanawiać co on teraz robi, w sensie czy czuje co ja, przeszywającą złość i taką zajebistą pustkę gdzieś w środku, którą nie wiadomo czym zapełnić, żeby już tego nie czuć. Wyłączyłam telefon i teraz boję się go włączyć, pewnie będzie tak jak myślę, pusta skrzynka i brak nieodebranych połączeń. Teraz siedzę w kawiarni i tępo wpatruję się w czarny ekran, to coś mówiące "WŁĄCZ" i to drugie coś mówiące "WYRZUĆ TO W CHOLERĘ". Nie chcę dzwonić do Lin, nie za bardzo orientuję się w sprawie z Jevem, żeby zabierać się za to, nawet jeśli jej potrzebuję, kilka dni do trasy, kilka dni i moje marzenia mają się spełnić, nie przewidziałam tylko, że nagle coś postanowi się spieprzyć.
 Dobra włączam. Na ekranie najpierw pojawiło się jabłko a potem żądanie kodu PIN.
-Przepraszam, Mon Blue?- na dźwięk swojego imienia wyrywam się z zamyślenia i odwracam głowę.
-Tak, mogę w czymś pomóc- stała tutaj, na oko 14 latka w okularach i aparacie na zęby, z plecakiem. Wracała ze szkoły
- O mój... Jejciu, jestem Anne, nie myślałam, że Cię spotkam- dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie - mogę się dosiąść ?
Dla mnie coś oczywistego, skinęłam głową na tak.
-Napijesz się czegoś? Mają świetną czekoladę, chyba, że wolisz kawę...
-Mogę cię o coś zapytać- ominęła moje pytanie - ale miło było by napić się z tobą czekolady, to by było cudowne.
Przywołałam kelnerkę i zamówiłam dwie czekolady.
-O co chcesz zapytać Anne?
-Wiesz, ty i Justin... chyba cały świat słyszał, że będziecie razem nagrywać Mon, ale ty go nie kochasz prawda?
-Ann... wiesz, sama do końca nie wiedziałam z kim będę nagrywać, to wow, było dziwne, bo nie jego się spodziewałam - popiłam czekoladą jako przerywnik - i nie mogę odpowiedzieć ci na to drugie pytanie, sama tego nie wiem.
Uśmiechnęła się w odpowiedzi, to miłe, dawno tak się nie czułam
-Anne, do jakiej szkoły chodzisz?
- Saint Marie, za rok idę do college... - opowiedziała mi o całym dniu i szkole, o chłopaku, który się jej podoba... w końcu podałam jej swój numer, to absurdalne i pomyślicie, że coś takiego się nie dzieje, ale może być fajnie.
 Mój telefon okazał się jednak pękać w szwach, 28 nieodebranych połączeń, 13 wiadomości na sekretarce i jakieś milion wiadomości. 22 połączenia od Justina, dwa od Caroline i następne dwa od mamy. Boję się nawet wchodzić w smsy bo sprawdzając powiadomienia widzę tylko jedną osobę, która pisała.
678 956 234 dzwoni...
Odebrać czy nie, dać mu szansę czy nie, szlag.
-Tak?
-Jezu, Mon, martwiłem się - przerwał, wiedziałam, że na prawdę się martwił i na prawdę jest smutny- daj mi to wytłumaczyć, daj mi czas, szansę - kolejna przerwa, a ja wiedziałam, że w jego oczach zbierają się łzy.
-Czego ode mnie chcesz?
-Miłości.
- Co ty mówisz? Nie wiesz jak się czuję... - zabrakło mi głosu w gardle
- Spotkajmy się, proszę cię, daj mi wszystko wytłumaczyć...
- I co, powiesz mi, że sama zaciągnęła cię do łóżka i to wszystko jej wina? Tak?
- To nie tak, proszę cię, mała...
-Nie mów tak do mnie, nie zmuszaj mnie.
- Zmuszaj do czego? Mon, jedno spotkanie, jeden dzień...
- Masz godzinę. O 7 po mnie bądź. Nie spieprz Bieber.
Dalej nawet nie słuchałam, nie, że nie chciałam, po prostu nie mogę uwierzyć w moją głupotę.
Dam radę, inaczej niczego się nie dowiem.


_____________________________
No i patrzcie, jestem.
Nowa odmieniona Mon i nowa odmieniona lou.
Rozdział dla Abbey i dla Oli. \
Jest też dla mojego crusha.
Ah no kocham was no nie.

niedziela, 2 listopada 2014

Comeback

Z serii niespodzianki.
Mam jedną dla was, po bardzo długiej rozłące wracam, w prawdzie zostałam zjechana przez niektórych i mam (ciebie szczególnie) głęboko w poważaniu, Abbey namówiła mnie na kontynuację, jestem jej to winna i nie tylko niej. Także Oli i Marcie, Ivi, Sandrze, Natalce i masy innych ludzi, kocham was, mon też ;)
Tak więc, nie mówię, kiedy się pojawi, bo nie chcę skłamać a mam straszny zapieprz w szkole więc, inaczej, obiecuję, że się pojawi. macie moje słowo aniołki x
wasza lou x

poniedziałek, 9 czerwca 2014

NIESTETY

Kotki moje kochane.
Skoro na blog wchodzi dziennie 140-190 osób a komentarz zostawiają 2 to jaki jest sens pisana tego? Pisze to DLA WAS nie dla siebie wiec teraz dajecie mi do zrozumienia ze nonsensem jest pisanie tego.
JESLI POD 10 ROZDZIAŁEM NIE BĘDZIE 15 KOMENTARZY,  NIE DODAM KOLEJNEGO. KONIEC.
Dziękuje, Lou

niedziela, 8 czerwca 2014

#ChapterTen

-Wszyscy na miejsca! Kamera! Akcja!- zaczynamy kręcić.  Nie przezyje tego. Na pewno.  Bardzo boję się jak mam udawać,  że go kocham. Całować,  przytulać,  okazywać to. Ouhg.
-Mon? Na plan! Pośpiesz się gwiazdeczko! Wbiegłam na plan i od razu ustawiono mnie przy Greyu.
-Szykujcie się, wytwórnia przysłała guess star, dajemy z siebie wszystko!  Chce wiedzieć romantyzm, chcę żeby to było prawdzwe! Do dzieła.
Masa balonów otacza scenerię, łąka i pełno kwiatów. Każda dziewczyna chciałaby być w takim miejscu z osobą, którą kocha.  Masa ludzi otoczyła nas zaczynając kręcić. Realizowaliśmy choreografię, nic więcej.  Na koniec pocałunek i tyle. Uwinęliśmy się szybko, ale miała wrażenie, że reżyser ciągle spolgląda na zegarek. Zostaliśmy poinstruowani, że mamy się nie przebierać. Będziemy kręcić dodatkową scenę. Tylko ja i gość muzyczny. Szczerze mnie to ciekawi, bo to moja piosenka i nie zapraszałam nikogo.
Każde z nas siedziało w swojej garderobie, nic ciekawego, ale nagle zadzwonił mój telefon a na wtświetlaczu pojawił się znany mi numer. Byłam rozdarta między "odbierz, to miłość twojego życia" a "idiotko on cie zranił". Mimo to, odebrałam z pikającym sercem to ustrojstwo.
-Halo?- z całych sił starałam się nie brzmieć na roztrzęsioną.
-O, odebrałaś...
-Tak, nie wiem co w tym takiego dziwnego, nacisnęłam "odbierz"...
-Nie chodzi mi o to, musimy się spotkać,  jak najszybciej. - krótka przerwa i szum- musze kończyć,  do zobaczenia.
Linia przerwana. Do garderoby przyszła asystentka i poprosiła mnie na spotkanie.  Było mi trochę niezręczne,  no bo ja w tej kiecce, szpilkach, fryzurze... To specyficzne.
Przeszłam przez mahoniowe drzwi wielkiego gabinetu.
-Nareszcie panno Blue, gość już czeka gwiazdeczko. -szczęka opadła mi na widok "gościa". Z pewnością nie spodziewałam się go tutaj, nie w moim teledysku, do mojej piosenki, przed moją trasą. Cholera.
-Mon, Justin, Justin, Mon, choć nie wiem po co przedstawiam was sobie, dobrze się znacie. -jeśli to miało być śmieszne,  to ja jestem Beyoncé.  Nie dziękuje.  - zostawiam was na chwilkę samych,  mam nadzieje że nie wydłubiecie sobie oczu.
Nie wiem jak bardzo musiał naciskać na Def Island, ale mu sie udało.
-Więc,  co tu robisz?- sarkazm w moim głosie był tak wyczuwalny, że sama sobie przybiłam piątkę, mentalnie oczywiście.
-Musimy porozmawiać,  bo ja nie potrafię tak dłużej.
Wybuchnęłam głośnym śmiechem.  Pierdol, pierdol ja posłucham.
-O czym ty do cholery chcesz rozmawiać? ! Nie potrafisz zrozumieć kilku prostych rzeczy?!
-Mon, daj mi powiedzieć cokolwiek. To nie miało tak wyglądać. ..
- To, że mnie zdradzałeś nie miało tak wyglądać czy ja nie miałam się dowiedzieć?!  Wiedz jedno, nigdy nie poczułam sie tak zraniona jak wtedy. Nigdy. Wiesz co, zniknij z mojego życia raz na zawsze.
Nie dałam mu powiedzieć nic innego,  wyszłam. Tylko marnuje mój czas. 
------------
Kuku♡
Czekam do 11. To nasze 4 miesiące razem, omg dlugo prawda?
Czekam na maile od was.
Kocham Lou

piątek, 6 czerwca 2014

#ChapterNine

Nie, takie rzeczy na prawdę się nie zdarzają.  Tylko ja jestem felernym egzemplarzem. No śmiało,  ciebie niby też zdradzał chłopak ze swoją byłą dziewczyną, nawet nie mając odwagi powiedzieć tego w twarz? Nie?  No widzisz. Trochę tak posiedziałam, wgapiając się to w list, to w kwiaty. Herbaciane róże,  pamiętał. Mam ogromny sentyment do tych kwiatów. W Monte Carlo było  ich bardzo dużo mam nawet sadzonkę z tamtąd. Jeszcze chwila a zwariuje. Serio, nie żartuje.  Pewna tego, że mama odchodzi od zmysłów,   no bo czyja by nie odchodziła kiedy córka dostaje kwiaty oraz list a ona żyje w niewiedzy tego kim jest nadawca, zeszłam na dół. 
-Nareszcie, przygotujesz stół Mon?- piękny zapach unosił sie w kuchni,  oh mamo, świetnie gotujesz.
-Tak, oczywiście.  Pomóc ci jeszcze w czymś?  Mam trochę czasu do wyjścia, jeśli tylko chcesz...
-Kochanie, chcę tylko spędzić czas z moim dzieckiem. Nic więcej. - mama podeszła do mnie, opiekuńczo przytuliła. Ostatni raz zrobiła to kiedy miałam 14 lat i zostawił mnie chłopak- wiesz już od kogo dostałaś kwaity? Nie chcę być wścipska, ale wiesz... jestem twoją matką.
-Rozumiem, tak wiem, ale to drażliwe, chce się spotkać mamo, nie wiem co zrobić- powiedziałam wszystko na jednym wydechu. Mam tylko nadzieje, że wie o kogo chodzi.
-Mała... pamiętaj,  zdradę można wybaczyć,  ale nie zapomnieć.  Zrobisz jak zechcesz,  ale napomknij, że też jest człowiekiem i też popełnia błędy.  Jak każdy z nas. Nie chcę żebyś pomyślała, że go bronię, wręcz przeciwnie.  Staram się być choć trochę obiektywna. Tylko, dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki.  To kategoryczny błąd, a ja nie chcę patrzeć jak cierpisz.   Ciepło się uśmiechnęłam i siadłam na krześle, chwile potem dostając swój talerz.
~*~
Chyba mimo wszystkich dziwnych sytuacji dzisiaj,  zaliczam dzień do udanych. Jego resztę spędziłam na kanapie z miską lodów i mamą w obecności komedii romantycznych jakie kiedykolwiek nakręcono. Miałam tylko małą przerwę na wysłanie smsa, w którym powiedziałam spotkanie.
Do: Justin
Hey,  jasne, możemy spotkać sie w Ohio. Kawa i nic więcej.

Oczywiście dostałam wiadomość zwrotną, ale nie odpisałam. Nie wybaczę tego szybko, jeśli kiedykolwiek to zrobię. Może jestem szalona, ale nie na tyle.
Postanowiłam,  że na razie nie będę odzywać się do Caroline i Jeva. Mama miała co do niej rację.

~*~
Dwa dni minęły szybko.  Zrobił się piątek, a ja nie jestem gotowa na spotkanie się z Jevem. Nie po tak sromotnej porażce. Wyszykowana byłam już o 7 a na miejsce dotarłam o 9. Straszne tu korki. Scenografia przygotowana, luna park, masa balonów i dwójka "kochających się ludzi". Grey był punktualnie, nawet mnie nie unikał, jak by zapomniał. Ewentualnie było mu głupio, że byliśmy blisko nawet bardzo,  ale nie na tyle, na ile można. No, to już nie moja wina. Słodki teledysk zawsze nagrywa się ciężko.  Chyba, że faktycznie to czujesz, a ja do niego miłością nie pałam. Za to potrafię grać.  I to będzie jego przekleństwem. Obiecuję.

---------------
Ludziska!
First of all, chce podziękować za ten czas z wami. 11 czerwca mijają 4 MIESIĄCE OD PIERWSZEGO POSTA. I to ze dzieki wam spelniam sie pisarsko choc nie do końca jestem w tym dobra:)
Następnie nadal szukam roler playerow! Nie dajcie sie prosic.
PROSZR ABY KAZDY KTO TO WIDZI, SKOMENTOWAŁ NAWET ZWYKŁĄ KROPKĘ. TO WIELE ZNACZY, MOTYWUJE!
w razie pytan lub przejawu sympatii możecie pisać na montecarlofanfiction@gmail.com
Wasza Lou ♡

środa, 4 czerwca 2014

PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM

Hey, przepraszam za mój komplety brak aktywności,  ale mam teraz nawał w szkole i obiecuje (!) że dodam rozdział po 12 czerwca.  Przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam bardzo przepraszam. Mam nadzieje że zrozumiecie .
Wasz i tylko wasz Lou ♡
PS. WAZNE! CZY JEST KTOS KTO CHCE PROWADZIC KONTO ROLERPLAYERA? NAPISZ DO MNIE NA TT (@BABYGIRLBLUE_ ) LUB NA MAILA GDZIE MOZECIE ZGLASZAC POMYSLY I INNE ! (MONTECARLOFANFICTION@GMAIL.COM )

sobota, 10 maja 2014

#ChapterEight

Chłopak zepchnął mnie ze swoich kolan.  Dość brutalne, ale cóż. Zaczynam zastanawiać się czy chce wiedzieć co tam jest. Masakryczne myśli zaczęły napływać do mojej głowy.
-Słuchaj Mon... - podrapał sie po głowie, wyraźnie dając mi do zrozumienia, że to niezręczne. - Lin na pewno nie chce, żebyś się w to mieszała. To nie do końca bezpieczne,  jesteś, yhh inaczej, jesteś cudowna i dlatego nie mogę ci powiedzieć.  Jestem twoim tancerzem, za kilka dni zaczyna się trasa...
-Skoro jesteś tancerzem, to po cholerę sie w to mieszkasz Jev? Nie ma mowy, żeby ona była w jakimkolwiek gównie przez ciebie. Ooo nie! - wzburzona skierowałam się do drzwi - W piątek nagrywamy. Bądź o 11.  Mówiąc to, wyszłam. Nie mogę znieść tego, o czym mówi.
Kiedy pierwszy raz Justin zobaczył Lin powiedział,  że ona coś ukrywa. To teraz idiotyczne. Bardzo, ale on coś wie. A ja nie będę trwać w niewiedzy.
~*~
-Mon? To ty kochanie?- mama zawołała z kuchni- możesz przyjść tu na chwilkę? 
-Juz idę, tylko odnoszę torbę.  - klucze rzuciłam na szafkę,  buty zsunęłam z nóg i pobiegłam do kuchni. Po całym domu roznosił się zapach kruchego ciasta i bezy, moje ulubione wypieki. Stanęłam na przeciwko mamy, po drugiej stronie wyspy.
-O, widzę że masz wielbiciela mamo. - zaczęłam delikatnie chichotać.
-Niestety,  nie ja. Kurier przysłał to dziś, dla ciebie.  Nie sprawdzałam od kogo. - totalnie zdziwiona wzięłam bukiet ze stołu razem z kopertą. - Tylko zejdź za pół godziny kochanie.  Skinęłam na nią głową i poszłam do siebie.  Kwiaty wstawiłam do wazonu a list powoli otworzyłam. Śnieżnobiała koperta w stylu tylko jednej osoby. Kiedy zobaczyłam to pismo... o mój Boże.
Mon,
Minęły trzy tygodnie.  Trzy najdłuższe tygodnie w moim życiu.
Słyszałem o piosence, cieszę się, że ją wykorzystałaś.
Wiem, że wróciłaś do Kanady, ale może kiedy będziesz w trasie, spotkamy się?  To wiele dla mnie znaczy. Proszę napisz, nawet głupiego smsa.
Justin

-----------

NIESPODZIANKA!
Zrobilo mi sie przykro ze nic nie dodawalam wiec.... BAM oto rozdzial! Mam nadzieję ze sie podoba!
ABBEY TO DLA CIEBIE
Wiem jest krotki, ale tresciwy :)

czwartek, 8 maja 2014

Preview

(...)
-Czy ty kurwa wiesz co to znaczy?! - Jason wrzasnął na mnie. Woow nie świeży oddech.- Blue wie więcej niż kurwa ty a jest tu od misiąca! Chce ją tu mieć.  Bez względu na wszystko inne.

Jak ja mam sprowadzić kurwa Mon?! Z kąd niby. Yhhhh. Whatever.

Mon
Od kąd posłuchałam Ashley i Lucy czuję się takim badassem. Yhh z jednej strony wiem, że to złe i nielegalne ale.... to potwornie seksowne. Poza tym mogę go widywać nikomu się nie tłumacząc.
Nikt się o tym nie dowie, z resztą wszyscy z branży w tym siedzą. Głęboko w jakimś gównie.
Wyrwałyśmy się na kilka dni do Kalifornii,  taki babski wypad.
(...)

Potworny kac męczył moją głowę a telefon dzwoni od jakiś dziesięciu minut. Nie mogę się po niego zwlec. Cholera.
Masa ludzi w domu Luc i na tarasie. Było ich tak wiele,  że spali gdzie popadnie.  Telefon leżał na barku, serio nie wiem co on tam robił ale to nie ważne. Bynajmniej teraz.
-Ykhm, Mon Marie Blue? - coś jest nie tak, to nie jest głos kogokolwiek dobrego. Albo kogokolwiek kogo znam.
-Tak, przepraszam znamy się? - mój głos drżał zdradzając, że jestem nie pewna.
-Jest pani jedyną krewną Caroline Finnick. 
-Tak, zgadza się, ale co ma to wspólnego? 
-Panna Caroline Finnick nie żyje.
Nie. Nie ważne jest to jak bardzo mnie zraniła nie zasłużyła na to.

----'---------
Witajcie kotki. 
Macie zapowiedziany Preview. Mowcie czy wam sie podoba xoxo

piątek, 2 maja 2014

Przekupstwo ;)

Hey!
Troszkę się nie widzieliśmy, ale cóż, tak bywa. Mam dla was propozycję, nie do odrzucenia.
Sooo...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
CHCECIE DOWIEDZIEĆ SIĘ CO BĘDZIE W RODZIALE 21? TAK?
JEŚLI CHCESZ, ZOSTAW KOMENTARZ, DODAM PREVIEW ROZDZIAŁU JEŚLI BĘDZIE TU( uwaga)
MINIMUM 5 KOMENTARZY, TO NIE WIELE, SERIO A MOTYWUJE.

Teraz zacz na kilka informacji:
1. Wyjeżdżam teraz, ale! Rozdział dodam najpóźniej 6 maja.
2. Serio 5 maja jadę do szpitala, więc nie ma na co liczyć.
3. KOCHAM CIE ABBEYYYY...

wtorek, 22 kwietnia 2014

#ChapterSeven

#Secrets



Po tym jak Lin schowała kopertę do torby, ja wlepiałam wzrok w Jeva, oczekując że z jego oczu wyczytam co jest w tym pierdolonym pokrowcu na listy.
Ona pociągnęła mnie za rękę , w stronę samochodu bezgłośnie mówiąc,  żebym wsadziła swoją dupe w samochód i o nic nie pytała. Trudno, teraz z niej nic nie wyciągnę.
 Droga była milcząca, myślę że Caroline wie ,że ja coś wiem, tylko nie za bardzo wiem co.
Zatrzymałyśmy się na podjeździe mojego domu. Szybko wysiadłam, toksyczna atmosfera źle na mnie działa. 

~~~~~~
Siedzieliśmy na tarasie, była piękna pogoda, Justin wyszedł na chwilkę, po nasze napoje.
Wszedł z powrotem przez drzwi tarasowe z dwoma szklankami i małym zeszytem pod brodą. Nie powiem, śmiesznie wygląda.
-Wiesz...- zaczął - napisałem coś, ale nie mogę tego dokończyć. Myślę, że ty dasz sobie z tym radę. Zrób z tego hit- podał mi otwarty na odpowiedniej stronie notes. Tekst refrenu był wart dokończenia tego.
~~~~~\

Wbiegłam do garażu, wyciągając kluczyki z torebki. Szybko wsiadłam do samochodu. Jechałam  do studia, musiałam dokończyć tę piosenkę, to nie dawało mi  spokoju.
Mimo, iż była godzina szczytu, nie było jakiś specjalnych korków. Zaparkowałam przed wytwórnią, co z tego, że zajęłam dwa miejsca parkingowe, śpieszę się.
Żeby wejść do środka, każdy z "tworzących" ma swój kod, ja też. Zazwyczaj to numer fabryczny pierwszej piosenki czy coś takiego, nic specjalnego.
Podeszłam do drzwi, wystukałam na piszczącym "czymś " cyfry 54679874 i czekałam aż drzwi ustąpią. Zamek zaczął się otwierać, a ja weszłam do środka.
Zazwyczaj, kiedy tu jestem, szukam, wróć, szukałam Justina, nagrywaliśmy razem. Dobra, Blue, nie rozczulaj się, zdradzał cię, na prawo i lewo, to zwykły dupek.
-Mon?- odwróciłam się, błagam tylko nie on - Blue, jak cię  tu dawno nie było! - uff, to Kyle, pomaga nagrywać, pisać, komponować, jest świetna.
Podeszłam do niej, tak zwyczajnie, jak zawsze, przytuliłyśmy się na powitanie.
-Kyle, świetnie wyglądasz, dobrze ci w tych ciemnych włosach.- Dziewczyna niedawno się przefarbowała, lubi komplementy odnośnie jej włosów, a ja uważam, że w tedy lepiej pracuje.
-Przyjechałaś nagrywać? Wiesz, myślałam, że po tym co się stało, zmienisz wytwórnię, zazwyczaj tak się dzieje.
-Po co, zmieniać coś, co jest dobre? Lubię to miejsce i ludzi, którzy tutaj pracują, czego chcieć więcej?- Kyle zaśmiała się.
Weszłyśmy do pokoju nagrań, nie wiem dlaczego ale tu zawsze jest tak ciemno. Ouhh. Usiadłąm przy stoliku, wyjęłam z torebki te sam notes, który dostałam wtedy. Wspomnienia lubią mnie prześladować.
-Mogę o coś zapytać?- Kyle zadała pytanie, na co ja skinęłam głową w odpowiedzi- zamierzasz mu kiedyś to wybaczyć?
- Kyle... są rzeczy, o których się nie zapomina "od tak". Jedną z nich jest zdrada. Jak byś się poczuła, gdyby Brad pojechał do innej, a ty dowiedziałabyś się tego od MTV? To nie jest zbyt przyjemne, zwłaszcza, kiedy zależy ci na tej osobie. Odrzucenie boli, boli jak cholera Kyle. Dlatego nie śpieszy mi się z wybaczaniem.
Dziewczyna zamilkła i zabrałyśmy się do roboty. Pokazałam jej refren i to co wymyśliłam sama. Nagrałyśmy piosenkę praktycznie w tajemnicy, ale to tylko małe słodkie kłamstewko.

Wracając, postanowiłam wstąpić do Jeva, nie żeby coś. Mieszka w mało zaludnionej dzielnicy, aż przeszedł mnie dreszcz. Boję się takich miejsc.
Weszłam do kamienicy i zapukałam do mieszkania 3B,mam nadzieje, że nie ma dziewczyny i że nie przeszkodzę mu właśnie w seksie z nią, ale co mi tam.
Po jakiś dwóch minutach drzwi się otworzyły a w nich mogłam zobaczyć całkowicie ubranego Jeva (! nie ma przeszkodziłam w seksie!)
-Yhmm, mogę wejść? - zapytałam ciszej niż planowałam. Cholera.
-Tak, jasne, coś konkretnego cię sprowadza? -Tak, chce cię zgwałcić i dowiedzieć się co jest w kopercie.
-Nie, nic konkretnego, po prostu mam kilka propozycji dla ciebie.

Patrzyła na mnie przez chwilę, a ja położyłam ręce na jego szyi. On złapał mnie w talii i pocałował w odkryte ramię. Nie zamierzałam się rozbierać, o nie. Jedyne co chciałam to przekonać go, sprawiając mu przyjemność.
-Połóż się na kanapie, szybko- mruknęłam mu do ucha- no już.
Wyprostował się i rozłożył się na kanapie, siadłam na nim okrakiem i masowałam jego tors przez koszulkę. Miał takie piękne niebieskie oczy. Pocałowałam jego szczękę później ucho, nadal masując mięśnie torsu. Rękami zaczęłam zjeżdżać niżej, tylko rękami. Usadziłam się w miejscu jego krocza, jejku, dziwne to i poruszałam biodrami.
-Napisałam piosenkę i chcę żebyś wystąpił w teledysku, zgodzisz się?- uśmiechnął się do mnie w ten śliczny sposób- mam jeszcze jedno pytanie.
-No mów Mon, to nie tajemnica prawda?- kiwnęłam głową na nie- śmiało.
-Powiedz mi co jest w kopercie Grey.- popatrzył na mnie i zbladł.
Dowiem się tego, obiecuję.


____________________________________
Heloo!!!
Witajcie po długaśnej przerwie. Miałam masę  spraw na głowie, wiecie jak to jest.
Ale rozdział jest. Może nie wyszło mi tak jak planowałam i uważam to za toatalne gówno.
Poważnie zastanawiam się na zakończeniem pisania, na prawdę.
Kocham was
PS RODZIAŁ DLA
1.Ivi
2. Abbey
3 Julcika
KOCHAM WAS BBYS <3

czwartek, 10 kwietnia 2014

#ChapterSix

Justin
Pracowałem nad nową płytą, w studio. Trochę się porobiło i skończyłem w Wellingtonie. Nie sam. Mam tylko szczerą nadzieję,  że żaden ociemniały paparazzi nie zrobił nam zdjęć. Mon była by zła. Z jednej strony,  wygląda bardzo seksownie kiedy się złości, ale myślę, że gdyby się dowiedziała to nie byłaby taka złość, o której myślę.
Dobra, trzeba przyznać, że było fajnie.  Nawet bardzo. 
Obudziłem się w rozkopanej pościeli a paznokieć Sel zataczał małe kółeczka na mojej klatce piersiowej. Leżałem tam chwile w stanie "pierdol, pierdol i tak nie wiem o co chodzi". Wygramoliłem się z pościeli. Była dziesiąta. W pośpiechu zacząłem się ubierać a ona patrzyła na mnie zdziwiona. Pozbierałem resztę moich rzeczy i wyszedłem z pokoju.
Zbiegając po schodach, prawie wpadłem na jakąś kobiete, która popatrzyła się na mnie wzrokiem mówiącym "wiem o wszystkim,  powinieneś się wstydzić"
W tym momencie jedynie błagałem Boga, żeby to nie była prawda.
Korki były niemiłosiernie długie, więc stojąc w nich sprawdzałem Twittera.
Na timeline była masa osób podających dalej jeden tweet.
" @BlueOfficial : Myślę, że to dobry czas na przerwę w miłości. "
Masa ludzi odpisywała jej, a ona odpisywała im. Taka była, nawet jeśli miała kurewsko wielki spam w interakcjach, starała sie odpisać wszystkim. Szalone.
Dojechałem do domu, ale na podjeździe nie stał jej samochód.  Z resztą czego ty do kurwy Bieber się spodziewałeś, że będzie czekać kurwa u progu dobrze wiedząc, że wracasz do innej laski?! Drzwi były zamknięte.  Szczerze mówiąc to nadal wmawiałem sobie, że pojechała na zakupy, albo na próby.
Rozglądałem się po każdym pomieszczeniu na dole. Zero bytności. Wszedłem po schodach do sypialni. Łóżko zaścielone, jej szafka nocna  była pusta nie licząc lampki. Powlokłem się do łazienki. Było tu tak cholernie pusto. Zostały tylko ręczniki i moje rzeczy. Sprawdziłem jeszcze garderobę, tak dla pewności, że jestem najwiekszym chuje stąpającym po planecie. Wszystkie sukienki zniknęły. Spodnie, bluzki, spodnie, w szczególności bielizna.  Puste pułki. Jedynie na toaletce stało małe czerwone opakowanie.  Wziąłem je do ręki i otworzyłem. To przeprosinowy pierścionek, który dałem jej kilka tygodni temu. Brawo Bieber. Straciłeś ją.
Zadzwoniłem, jeden sygnał, drugi i trzeci. Odebrała.
-Halo? - nie wiem czy zdawała sobie sprawę z tego, kto dzwoni. - ykhm, halo?
-Tak bardzo Cię Przepraszam. ..
- Nie wiem czy jest za co, mam nadzieję, że ona da ci to, czego nie dałam ci ja. Że będziesz szczęśliwy. Nie będę wchodzić wam w drogę. Sam przecież mówiłeś,  że przeszkadzanie dwojgu kochających się ludzi,  to grzech. Chce tylko, żebyś wiedział,  że mimo to cie kocham, tylko tyle.  Nic więcej.
Oniemiały słuchałem jej głosu.
Spieprzyłem wszystko.
______________________________
 Hi! Więc, tu powinien być jeszcze rozdział siedem ale on w kurewski sposób się usunął, a jestem zbyt zjechana, żeby go pisać od nowa. BUT!
SERDECZNIE ZAPRASZAM NA BLOGA JULII  LIFE ISN'T ALWAYS PERFECT 
ORAZ NA BLOGA ABBEY  FALLEN ANGELS <3
Teraz możecie mnie nazwać ouhhh jak chcecie, bo nie ma wątku koperty hihihih <3
RODZIAŁ DLA ABBEY, KTÓRA WŁAŚNIE TERAZ JEST NA PRZEŚWIETLENIU KOSTKI. TRZYMAJ SIĘ SŁONECZKO, MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE DOBRZE. KOCHAM CIĘ KRÓLEWNO/Lou

 

wtorek, 8 kwietnia 2014

#ChapterFive

#DayDreamin'
Za piętnaście jedenasta siedziałam w nowym samochodzie Lin marki KIA.  Na prawdę jestem zaciekawiona kogo mam poznać.
Caroline włączyła radio, gdzie leciały wiadomości. 
Trzy tygodnie temu, nowa gwiazdka Mon Blue opuściła rezydencję Justina Biebera w swoim Lamborghini . Od tej pory para nie była ze sobą widywana a piosenkarz rzekomo widuje się ze swoją byłą dziewczyną, Seleną Gomez.
Za trzynaście dni rozpoczyna się nowa trasa Mon o nazwie "The Light Tour" będzie trwac..

Wybuchnęłam głośnym śmiechem w psychopatycznym stylu a Lin spojrzała na mnie jal na wariatkę.
Chyba wydawało mi się, że śmiejąc się jak popierdoleniec ukryję ból.

Dojechaliśmy po kilku minutach. Tu u nas, na prawdę niedaleko jest taki stary magazyn.  Caroline zaparkowała kilka metrów przed magazynem,  tuż obok starego Jeepa. Wysiadłam z samochodu,  uważnie stąpając po bagnistym terenie. Z pojazdu obok  wysiadł chłopak. Zapewne jego miałam poznać. Blond włosy ułożone w hair flip, niebieskie oczy i malinowe usta. To Jev. Był na kastingach. Świetnie tańczy. Serio. Nie żeby coś.
Spojrzał na mnie zaskoczony, potem posłał Lin spojrzenie mowiące " ona jest cholernie gorąca,  ale co do chuja tu robi?!". Miłe.
-Jev? Serio? Carolin, skąd znasz Jeva? - no i teraz się tłumacz skąd znasz takiego chłopaka i nie raczylaś mi o tym powiedzieć.
-Oh... byłam w Ontario... no wiesz. No i tentego... poszłamdokasyna. -japierdolekurwamać
-Słonko - wycedziłam - możesz powtórzyć? 
Jev podszedł do mnie, chwycił mnie za rękę, tak jak to było w kastingowym układzie.  Włączył Dare (La La La ) Shakiry i zaczęliśmy tańczyć. Tak jak na kastingach.  Boże jak on się rusza..
Blue, właśnie zdradził cie chłopak,  niczego się nie nauczyłaś?!
Tanczylismy aż do momentu, w którym piosenka się kończy. Podziękowałam mu skinieniem głowy za taniec.
Może powinnam przestać i po prostu dać się ponieść. 
Może przywiązuje zbyt dużo uwagi temu co wcale nie dotyczy mnie.

Weszliśmy do magazynu, wdychając opary z ciężkiego kurzu.
Odkaszlnęłam przez co oboje na mnie spojrzeli. Kompletnie nie wiem co tu robie, z moim tencerzem i przyjaciółką, co do której równowagi psychiczniej nie jestem pewna.
Jev podszedł do szuflady, otwierając ją z ogromnym piskiem.
Wyjął z niej kopertę i przekazał ją Lin. Nie ukrywam,  byłam bardzo ciekawa co tam jest, ale ona po prostu schowała ją do torby.
Caroline Anne Finnick, dowiem sie co tam jest, a wtedy poniesiesz konsekwencje. 
------------------------
Witajcie kotki. Tak wiem rozdział troszkę krótki,  ale ja uparłam sie ze chce wam to dodać. Koszmarnie się czuję. Jako iż jestem cukrzykiem a zbliża mi się okres cukry mam wyskokie i problemy zdrowotne yhh . Jednak dostahecie rozdzial
PS. ROZDZIAŁ DLA ABBEY I TYLKO ABBEY
PS 2 NASTEPNY DODAJE TYLKO JESLI BEDZIE MIN. 5 KOMENTARZY

niedziela, 6 kwietnia 2014

#ChapterFour

#Nightmares

To wszystko wydawało się być tak cholernie realne. Wydawało mi się, że mogę tego dotknąć, poczuć to.
  Katedra Notre Dame pękała w szwach od ilości ludzi w niej zgromadzonych. Kobiety w kolorowych sukniach, każda z akcentem koronki. Powszechny szmer wił się po kościele, mimo iż nie było to odpowiednie miejsce do rozmów. Ludzie witali się, plotkowali o swoim życiu towarzyskim. Ja usiadłam na krześle na końcu* kościoła, czekając aż wszystko się zacznie. Teoretycznie, on powinien już tam stać, czekać na nią razem ze swoimi światami, drużbami, rodziną. Ale  nie. Nikogo tam nie było.
Po chwili czekania, mężczyźni weszli szybkim krokiem do katedry, ustawiając się na swoich miejscach. Teraz czekaliśmy tylko na nią.
Zaczynałam się bawić rąbkiem mojej sukienki, zaciągając rajstopy pierścionkiem, kiedy wszyscy się odwrócili. Drzwi zostały otwarte a słońce jak na zawołanie zaczęło świecić przez witraże,  przez co we wnętrzu było przytulniej. Czarnowłosa weszła razem z orszakiem swoich druhen niosących teren jej długiej sukni. Nagle zrozumiałam dlaczego wszyscy mieli coś koronkowego, panna młoda ubrana była w długą, czarną suknię wykonaną z koronki.
Nie mogłam patrzeć na to jak podchodzi do niego, skrada jego spojrzenie, staje naprzeciw niego z uśmiechem na ustach wiedząc że zaraz marzenie nas obydwu się spełni. Spełni się tylko dla niej.
Przed nimi stanął ksiądz. Wszyscy zebrani wstali aby duchowny mógł zacząć obrządek.
-Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje. Jak czytamy w pierwszym liście do Koryntian św. Pawła z Tarsu. Zebraliśmy się tu dzisiaj aby związać węzłem małżeńskim tych dwoje młodych ludzi...
 Zbyt dużo kosztowało mnie to, że to Selena Marie Gomez go poślubi, będzie  z nim związana na wieki, tak jak planowaliśmy to my. To powinnam być ja. To moja ręka powinna trzymać jego rękę, to moje usta powinny dotykać jego ust, to ja powinnam go pocieszać, nie ona.
~~~~
Obudziłam się z krzykiem. Cała spocona, bojąc się że to dzieje się na prawdę.
Po tym jak wyjechałam, wróciłam do Kanady, do mamy, do Caroline. Chyba nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo mogę za nim tęsknić, do tego stopnia, że śni mi się jego ślub.
Obiecałam sobie, że nawet jeśli do niego dojdzie, nie pojawię się na nim, zbyt wiele  by mnie to kosztowało. Za dużo bólu.

Za dwa tygodnie wyjeżdżam w trasę. Moją pierwszą trasę koncertową, na którą długo czekałam i ciężko pracowałam. Odbyły się już castingi na tancerzy. Wyniki poznają jutro. Ten czas, który mi został chcę spędzić z mamą i Lin ( Caroline >>> Lin).
Mentalnie przygotowuję się, na kolejny wyjazd.

9:27 Beep Beep
Od: Caroline
Mon, szykuj się, musisz kogoś poznać. Przyjadę po ciebie za dwadzieścia jedenasta.
Love, Lin <3

Nie ukrywam, jestem zaciekawiona tym kimś. Kiedy mnie nie było Caroline poznała nowych ludzi. Nie za bardzo spodobali się mojej mamie, o czym nie omieszkała mi powiedzieć. Stwierdziła, że Lin ma problem z jakimiś substancjami, ale za cholerę nie potrafię  sobie tego przypomnieć.
Mama często ma jakieś fałszywe urojenia że tak powiem na temat Lin. Trudno, dowiemy się.

Ubrałam się, uczesałam. Nawet jeśli jestem dziewczyną świeżo po zerwaniu, to i tak powinnam wyglądać jak człowiek. Na pewno nie będę marnować czasu, mam go za mało, a
Justin Drew Bieber na niego nie zasługuje

*w Notre  Dame na tyłach są krzesła, ławki są z przodu ale krzesła są wygodniejsze ;)
___________________________________________

Mamy kolejny rozdział, jakaś natchniona jestem no nie? Proszę, komentujcie, to dużo dla  mnie znaczy, bardzo motywuje, bardzo.
PODZIĘKOWANIA
1. Dla mojej Abbey ( jak zwykle)<3
2. Dla Eli  ;*
3. dla wspaniałej autorki THE BEGINNING OF MADMAN
4. DLA WAS WSZYSTKICH KOMENTUJĄCYCH
JEŚLI MACIE JAKIEŚ PYTANIA, ŚMIAŁO NAPISZNIE NA TWITTERZE<3 /Lou

piątek, 4 kwietnia 2014

#Chapter Three

#FallDown
Miłość jest jak zapałka, pod każdym względem. Kiedy ją zapalimy, pali się do póki starczy patyczka, później gaśnie bo nie ma się na czym trzymać.

"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje"
 Teoretycznie coś może w tym być.

~~~~
 -Słonko?- zapytał kiedy jeszcze spałam, wiercąc się w łóżku- śpisz?
-Yhmmm... śpię...jeszcze 5 minut, proszę...- powiedziałam błagalnym głosem.
On tylko wygramolił się z  łóżka i zszedł na dół. Byłam święcie przekonana, że jest śmiertelnie obrażony... ehhh.
Praktycznie wypadłam z łóżka i narzuciłam na siebie szlafrok, żeby zejść na dół.
 Idąc po schodach słyszałam jak ktoś tłucze się garnkami.
-Justin? Jesteś tu? Oh nooo, nie chciałam, żebyś się obrażał ja po prostu chciałam trochę poleżeć, jest sobota rano i to jedyny dzień kiedy mamy dla siebie czas, poza tym i tak za trzy godziny mamy iść do studia, Justin?- zero odzewu, yhh. Weszłam do pomieszczenia, kiedy chłopak nakładał na tacę imbryk z herbatą, tosty, Brie i trochę kruchych ciasteczek.
-Shhh... Mon, niszczysz moją niespodziankę- zrobił minę smutnego szczeniaczka mówiącą o tym jak bardzo niezadowolony z tego jest.
Podeszłam do niego, zawiesiłam swoje ręce na  jego karku i pocałowałam go.
-Mmmm... przepraszam kotku- mruknęłam wkładając głowę w zagłębienie jego szyi.
~~~~
  Przez cały ten czas, mój chłopak pomógł rozwinąć mi się artystycznie i nie tylko, spełniam swoje marzenia. Zobaczył we mnie talent, teraz śpiewam. Tak jak on. Moja kariera się rozwija, z czego jestem ogromnie zadowolona. Poznałam osoby, które mnie inspirują. Jestem z tego dumna i bardzo wdzięczna.

Że tak powiem, z czasem zaczęły się problemy. Idealna miłość nie istnieje, nie ma róży bez kolców. Można nawet znieść te kolce, do póki nie zaczną wbijać ci się  w palce raniąc je przy tym.
Nie jestem typem dziewczyny, którą można zranić a potem do niej wracać.
Dla niego, zostawiłam rodzinę na siedem miesięcy, moją najlepszą przyjaciółkę i pojechałam za nim w świat, rozwijając tylko siebie. Zdradzał mnie, pff gdyby tylko. To wyprowadziło mnie z równowagi, kompletnie, na milion sposobów.
~~~~
Wstałam rano, sama. Takie rzeczy zdarzały się, całkiem często. Zazwyczaj mogłam znaleźć karteczkę typu " Musiałem wyjść, Kocham cie" albo "Nagłe wezwanie xo"
 Tylko, ja wiedziałam, że o nie jest tam, nie jest w studio, u choreografa, tylko u niej, on też to wiedział.
Mimo to ranił mnie dalej.
Włączyłam telewizor na MTV, tak jak zawsze.
"Justin Bieber widziany w towarzystwie Seleny Gomez, wczoraj w Ontario, podobno spędzili razem noc w hotelu Wellington, świadkowie mówią, że wynajęli apartament numer 186."
Możliwe, że pracowali nad czymś do późna i zapomniał mi o tym powiedzieć?
A może po prostu okazało się, że zaczął padać ogromny grad  i to było jedyne wyjście?
Może jego telefon się rozładował?
Może się zepsuł?
"Im więcej kłamstw powiesz samej sobie, tym bardziej będzie boleć kiedy okaże się że ten mały, wredny głosik w twojej głowie miał rację"
Nie mogąc dłużej gapić się na ekran telewizora, poszłam na górę, do garderoby. Wzięłam wszystkie moje ciuchy, kosmetyki, zostawiając puste wieszaki lub półki. Nie trzymałam w sobie tego dłużej. Pozwoliłam wraz z łzami wypłynąć temu wszystkiemu. Jeszcze przed jedenastą zniosłam wszystkie te rzeczy na dół, wzięłam kluczyki z półki z kwiatami. Po prostu wyszłam, nie planując wracać tu nigdy więcej.
Najgorsza była myśl, że to nie ja tracę jego, tylko on traci mnie.

Wyjechałam na autostradę mając w głowie nagłówki jutrzejszych gazet. " Mon Blue i Justin Bieber- czy to już koniec?"
 _____________________________________

Soooo... Hey! przychodzę do was z nowiuteńkim rozdziałem. Spodziewaliście się tego?
PROSZĘ O KOMENTARZE + WIĘCEJ DOWIECIE SIĘ W ZAKŁADCE KONTAKT, TAM JEST MÓT TWITTER, MASZ PYTANIE? NAPISZ DO MNIE @Biebers_Imperio /Lou
PS. PODZIĘKOWANIA DLA :
1. Abbey ( kocham cię słońce ty moje)
2. @Larry_Is_My_Unicorn aka Julii
3. DLA Zuzu ;) kocham cię

środa, 2 kwietnia 2014

#Chapter two 2/2

DZIĘKUJĘ CI ABBEY. NIE OBERWIESZ SŁONKO
 POZDROWIONKA OD BLUE
-----------






Zabrał mnie do Ottawy. Jest tam takie śliczne, małe wzgórze. Widać stamtąd całe miasto. Specjalnie wyciszyłam telefon (teoretycznie, to wybrałam tryb offine), żeby tylko nikt nam nie przeszkadzał. Tak na prawdę, spodziewałam się zwykłego wypadu ,,fan-idol", mówię prawdę, słowo księżniczki. To, że liczyłam po cichu na coś więcej się nie liczy, cicho. Oh, powinnam wreszcie powiedzieć temu głosikowi w mojej głowie, żeby się zamknął. Whatever.
Pokrótce, przyjechał punktualnie, nawet 32 sekundy przed czasem (omg) Porozmawialiśmy chwilę, a potem powiedział mojej mamie, że "porywa mnie na wieczór" (ooommmggg tu jest tyle podtekstów!!) i wsiedliśmy do Range Rovera z przyciemnionymi szybami. Jechaliśmy chyba z dwie godziny (co jest dziwne, bo przecież to wcale nie jest tak daleko), ale mimo wszystko czas się nam nie dłużył, wręcz przeciwnie :)
No a kiedy już dotarliśmy, czekał na nas zachód Kanadyjskiego słońca oraz piknik i kilka świec. Niby przesadnie romantycznie, ale jak dla mnie cudownie. Poprosił mnie o kilka mało ważnych w tym momencie rzeczy (jak Twitter ehh..) a to, co było później, ahh... śliczne.
Ja, jak to ja uwielbiam piosenki The Vamps. I ... on zaśpiewał ,,Wild Heart"!
,, I won walking away but she so beautifuly made me stay..."
 - The Vamps?
"So here I go again, she's go my heart again"
 - Aw, dlaczego akurat to? - oczy zabłysnęły mu pięknym miodowym kolorem.
 - Bo ty znowu masz moje serce.
~~~
Rozdział napisany przez Lou, a dodany przez Abbey Biersack :3 (Chwała mi)
Korzystając z okazji pozwolę sobie na chamską reklamę moich blogów, za co mi się dostanie :3
Life is a dream from which we wake up when we fall asleep
I believe that we all fall down sometimes..
Buziaki, Abbey ;*

sobota, 29 marca 2014

#Chapter Two 1/2

#StoryOfLove

Beep beep

Od:567-986-546
Mon?

Ożesztykurwamać. Jak to możlwie że on do mnie pisze? Bo to on prawda? Egrhhhhh cuż za flustracja.

Do: 567-986-546
Yup?

Na 90% to jego numer, wyświetla mi się lokalizajca aw.
~ ~ ~
O mój Boże! Ja, Mon Marie Blue jestem umówiona ( usiądźcie) z Justinem Drew Bieberem!
To jak orgazm na stojąco,  nie żeby coś... ehhh czy to takie ważne??

Wyobrażam to sobie jako, romantyczne spotkanie na romantycznej plaży, później romantyczne popierdółki a potem romantycznie będziemy żyć razem długo romantycznie i szczęśliwie.
To... romantyczne.

Beep Beep

Od: Caroline
Słooonkoo? Mogę wpaść?

Aww kocham Caroline

Do: Caroline
Ofc, czekam na ciebie na górze aw.

Kiedy Caroline wpadła przez drzwi mojego pokoju taranując małą tacę po śniadaniu od mamy i prawie zabijając się o łóżko, ehh.
-Boże, Mon sprzątnij ten chlew słońce, jeszcze troszkę, tylko odrobinkę a obiecuję będziesz cztery stopy pod ziemią.- Jak zawsze sarkastyczna
-Ouhhh Finnick, mam problem, serio, rangi wyższej niż bałągan.
 Opowiedziałam jej w całkowitym skrócie, omijając najważniejsze szczegóły ten mój problem a ona zaczęła chichotać, C-H-I-C-H-O-T-A-Ć.  Podeszła do szafy i wyciągnęła biały sweterek i krótkie szorty, wręczając mi je z nieukrywaną satysfakcją.
Let's the hell Begin




_________________________________

\Tak więc mamy rozdział! Przepraszam,że krótki ale mam problem z telefonem ( trafił do serwisu) a na nim wszystko było zapisane plus masa nauki ehh licze na komentarze, kocham was <3
dodaję na razie 1/2 oki?

środa, 12 marca 2014

#EVERYTHING STARTS HERE

HOW IT ALL STARTED?
Podróżuje po Francji i Monako. Uwielbiam klimat śródziemnomorski, wieczne lato bo tam skąd pochodzę  często jest cholernie zimno. Teoretycznie powinam wracać, bo ile czasu 19 latka może jeździć po świecie. Ale zostały mi dwie rzeczy do zrobienia.  Jutro jadę do Monte Carlo.  Na koncert. Czekam na niego od roku,  pamiętam jak mama dawała mi bilety jako urodzinowy prezent, wtedy udało mi namówić ją na podróż.  Szczerze?  Nie była zadowolona... Ale! Jestem dorosła i w świetle prawa mogę robić co chcę, jeśli nie jest to nie zgodne z prawem a z tego co mi wiadomo  nie robie nic nielegalnego. 
WHEN I MET HIM?
Monte Carlo to dzielnica Monako,  zazwyczaj ludzie przyjeżdżają do kasyn, nie na koncerty. Hah, przepraszam ze sie rożnie.

19 sierpnia godzina 19.00.
Omg. Hala jest pełna dziewczyn takich jak ja... młodszych, starszych... Jezu Chryste... to tyle emocji...  zbyt cholernie dużo.  Za 10 minut go zobaczę.  Tego, na którego czekałam tak długo... oczywiście w sensie samego zobaczenia go.  Jestem Belieber od hmm... Bardzo dawna. No ale na koncercie to będę po raz pierwszy. Eww. Strasznie sie ciesze. Kilkadziesiąt tysięcy dziewczyn wszyscy spiewamy te cudowne piosenki. Czas na OLLG. Nidgy nie liczyłam na cos takiego więc po prostu ułożyłam ręce w sece.  Kiedy ktoś stuknął mnie w ramię, odwróciłam głowę ci usłyszałam " chcesz być One Less Lonley Girl" to było wow... potrząsnęłam głową i poszłam za kobietą.  To są kurwa jakieś jaja?! Wprowadzono mnie na scenę. O moj Boże... on wskazał na tron. Powinnam usiąść? Byłam zaryczana, cała w spazmach.  Usiadłam a on nałożył mi wianek na głowę.  Złapał mnie za rękę przekazując w ten sposób karteczkę. Była mała i biała.
-Jak masz na imię?
- Mon.
- Nie płacz Mon.

LOVE WILL BEGIN?
"Hey, dziękuję za dzisiaj.  Było cudownie. -Mon xoxo"
Jestem cała w emocjach. Jutro wracam do domu.  Przez cały dzień mam wianek na głowie.  Omg. Fangirlinguje yay.
Beep beep.
":) xoxo dzięki. "
"Ily. Przepraszam jestem w samolocie do domu :) napisze pozniej"
Kurwa mam numer Justina Biebera
THIS IS HOW IT ALL STARTED

WHO I AM?
Nazywam sie Mon Blue, jestem z  Toronto gdzie mieszkam razem z mamą i najlepszą przyjaciółką aka siostrą Caroline Finnick. Jestem Belieber.  Jestem z pod znaku Wodnika :). Dziewczyna z lutego aw. Mam 19 lat. Uczęszczam do Upper Canada College. 

wtorek, 11 marca 2014

#PROLOG

To zabawne,  naprawdę zabawne, ze ludzi można ranić tak łatwo. Na język nasuwa sie pytanie, kto tak bardzo cie skrzywdził? Pff, właśnie o tym chce ci opowiedzieć. Zwykła dziewczyna i chłopak z całym światem u stóp.  To nie  miało prawa sie udać. Ale kiedy on wpada w kłopoty...one stają się też jej kłopotami.

STARRING
JUSTIN BIEBER AS JUSTIN BIEBER
ARIANA GRANDE AS MON BLUE
MILEY CYRUS AS CAROLINE FINNICK
EVEYTHING STARTS IN... MONTECARLO

PRZYWITANIE

Hey tutaj ja Lou ♥.
Jestem autorką tego fanfiction. 
Prolog juz dzisiaj. Zapraszam.
/Lou